Saturday 1 February 2014

Czarna dziura i swiatelko w tunelu.

Wciagnelo mnie, zniknelam.

Wciagnal mnie doroczny "tymczasowy" 8 miesieczny mlyn w pracy, ktory w polaczeniu z godzinnym dojazdem w jedna strone i skroconymi godzinami otwarcia szkolnej swietlicy zrobil ze mnie chomika w kolowrotku. Wstac/zdazyc do pracy/zdazyc z praca/zdazyc do swietlicy/nakarmic/powciskac do lozek/wyprac/umyc/spac. Kto zna moj pokojowy charakter juz sie zapewne domyslna, ze doprowadzona niemal do obledu zbluzgalam szefowa przy calym biurze. Wprawdzie czesc obowiazkow mi odjeli, ale teraz "z niecierpliwoscia" oczekuje na ewaluacje (luty).
W miedzyczasie Aminski wystartowal pod naciskiem z wlasnym biznesem, dzieki czemu tymczasowo owdowialam. Dobrze, ze sie rano mijalismy w lazience, bo by mi sie zapomnialo, ze jestem mezatka.
Zeby mi sie nie nudzilo zapisalam sie dodatkowo na un cours de français. Mialam jednego poranka objawienie, ze jak chce miec jakakolwiek wolnosc profesjonalna i shoppingowa w tym kraju to trzeba skonczyc z wymowkami i zabrac sie za tego potwora. Slowo honoru w wiosce obok nie mowia w sklepach ani slowa po flamiszu. Szybciej sie dogadam po angielsku, ale tez niekoniecznie. A buty maja ladniejsze i tansze... No dobra, i jak nie chce czekac na oferte pracy, w ktorej polski jest konieczny i ubiegac sie o kazda, ktora mi sie po prostu podoba to moge wladac plynnie nawet pietnastoma jezykami, a i tak mnie nie przyjma bez francuskiego. Zadzialalo mi to na syndromie control freak.

Wdech - wydech - wdech - wydech.
Jestem - wrocilam.

Klientow odjeli, w pracy mlyn na normalnych obrotach.
Dzieci podtresowane zastawiaja stol, ubieraja pizamy i nie daja czadu (zbyt czesto) przy wciskaniu do lozek.
Aminski klientow rozklada z wkalkulowanym czasem na widzenie z zona.
Pierwszy egzamin zamkniety na 96%.

Czas odkorkowac butelke Rodenbach Grand Cru i poczuc sie boginia. Przynajmniej na jeden wieczor.

PS. Szykuja sie kolejne relaksujace wakacje. Pobudka o 4ej, 8 godzin w samolocie, 5 w samochodzie i jet lag spowodowany 6ciogodzinna roznica w czasie. Z dwulatkiem i czterolatka. Nie moge sie doczekac!

2 comments:

  1. Polewaj Loulou! Wznoszę toasty! Tylko nie biegaj już jak ten chomik, bo cię dogonić nie można.Wakacje dobrze rokują :) W środkach komunikacji literatura podróży podobno kwitnie! Ukochy!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ja nie chce Kaczki straszyc, ale zrobimy u niej chyba zlot stulecia;) Przywoze Rodenbacha!

      Delete