Czuje sie jak chomik na kolowrotku. Otwarte drzwi u Aminskiego pozostaja otwarte w dni robocze, swiateczne i weekend. W pracy rewolucja, bo odpala nowy program i cala firma zaciska kciuki, zeby nam sie system nie spalil. Jak sie spali, to przynajmniej dotknie mnie techniczne bezrobocie i moze sie w koncu wyspie.
W miedzyczasie Pociecha, oszczedzajac ojcu tour Czekolandia o poranku, spedza wakacje straszac sasiadow u dziadkow w wiedzminowym przebraniu. W krotkich chwilach w domu przydreptuje o 4ej na ranem wciskajac zimne stopy miedzy rodzicow i tlumaczac "duchy nie istnieja, ale przespie sie tutaj".
Pociech korzysta z cennych chwil bycia jedynakiem i owija mnie wokol malego paluszka u stopy. Jak juz mnie zupelnie rozmiekczy to pojdzie i cos zbroi po czym zaprezentuje dumnie i z usmiechem pozwalajacym na policzenie uzebienia.
7 dni i dlugi weekend. I wspolne sniadania i spacery (w deszczu) i Mikolaj przybywajacy lodka z Hiszpanii.
profesjonalny makijaż! a to zamieszanie dziecięce jest cudne i krótkotrwałe. I tak sobie mów!
ReplyDeleteI tak sobie mowie! Ale cudne jest naprawde:)
DeleteA makijaz to zasluga nieletniej ciotki:)
Cud czarownica! Podniesliscie poprzeczke!
ReplyDeleteE tam Dyni dyni sprzed roku nic nie pobije:)
DeleteDlaczego łódką z Hiszpanii?
ReplyDeleteJuz tlumacze:)
Delete