Pociecha trafila do jedynej szkoly w miescie z poszkolna do 18.15. Pozostale zamykaja sie o 17.15, max o 18ej. Aminski pracuje do 18.30, wiec ja musze wyjsc z domu najpozniej o 7.30, zeby zdazyc wieczorem te 40 km dojechac. Za poszkolna placimy od kazdych rozpoczetych 30 minut. w ogole nie czuje sie zestresowana.
Ponadto w rezultacie powyzszej polityki formularzowej 3go wrzesnia nikt nie potrafil nam powiedziec, czy nasze dziecko w ogole cos jadlo, bo nie wiedzieli, czy nie potrzebuje kanapek do poszkolnej, wiec jej ich nie dali. To, ze o schemacie odwiedzin w poszkolnej oraz posilkach informowalismy zarzad szkoly, wychowawczynie oraz przedstawicielki poszkolnej nikogo nie wzruszylo. Takich rzeczy nikt nie slucha, bo po to wypelnia sie formularz w pierwszy dzien szkoly. Wieczorem.
Czyli pierwszego dnia szkoly 2,5letnie dzieci rzucone w rozryczana zgraje obcych dzieciakow, pozostawione w nowym miejscu, z nowa opiekunka i z nowymi nieznanymi i nie do konca zrozumialymi regulami maja sobie jakos poradzic. Jeszcze nigdy nie bylam tak wdzieczna tym na gorze, za moje samodzielne i roztropne dziecko, ktore nas ostatecznie poinformowalo, ze wyje nie z glodu, tylko dlatego, ze obiecalo zjesc grzecznie kanapki a nie zjadlo. A co jadlas? Pire z pieczenia.
Jak pragne... przyjdzie mi chyba rzucic robote, gdy Dynia pojdzie do szkoly. U nas identycznie. Plus strajki.
ReplyDeleteThis comment has been removed by the author.
ReplyDeletejakie grzeczne dziecko, szkoda, ze to posłuszeństwo tak szybko im mija :))
ReplyDeleteweszłam! hurra!
ReplyDeleteale Ty się nie masz co cieszyć, bo mam swoje zdanie w tej sprawie: moje dziecko - mój problem. Szkoła nie musi odpowiadać za moje dziecko od rana do wieczora. Pracuję długo, to wynajmuję kogoś do opieki porannej/popołudniowej i trudno. Albo wymuszam na samorządzie lokalnym dodatkowe godziny albo co tam jeszcze przyjdzie mi do głowy, skoro los nie dał mi babci pod ręką. Wiem, że ciężko i pod górkę ale to moje dziecko, a nie państwa. Oczywiście, mądre państwo może zrobić rodzicom dobrze i pomóc, ale nie musi.
P.S. jakie to szczęście, że Pociecha roztropna i samodzielna (jak mamusia:-))
Witam, witam Hermi:)
ReplyDeleteWiesz, pewnie bym sie na Panstwo nie obrazala, ale jesli serwuja nam tu w czasie kampanii wyborczej hasla typu, "Belgowie za malo pracuja, 40 godzin tygodniowo to za malo, w koncu mamy takie swietne zlobki, poszkolne i domy starcow". Tylko, ze ja moze nie chce, zeby moje dziecko wychowywaly nauczycielki, ktore totalnie olewaja moje trzytygodniowe proby spotkania sie lub nawiazania jakiegokolwiek kontaktu, ani opiekunki z poszkolnej, ktore co wieczor serwuja mi jedno zdanie "Wszystko normalnie" nawet jesli moje dziecko wraca z niezjedzonymi kanapkami i nikt nie jest w stanie mi powiedziec czy w ogole cos jadlo, albo jak mi ja oddaja ze skora zdarta niemal do kregoslupa na calej dlugosci plecow. A w zlobku dzieci na przyklad nie dostaja nic do picia po 16ej, zeby ich juz do przyjscia rodzicow nie trzeba bylo przewijac. Nawet wtedy jesli na zewnatrz jest 25 stopni, a w zlobku sauna (§caly zlobek jest oszklony). Po to mam dziecko, zeby je sama wychowac, a szkola ma mi w tym pomoc, a nie byc przechowalnia na czas pracy.
A naciskac na samorzad bede az im bokiem wyjdzie. Jeszcze tu o Lou najwidoczniej nie slyszeli;))
LL
Kaczko, ja juz powaznie rozwazam 4/5te. I niech sie rzad z ich "pracujemy za malo" pocaluje w ...
ReplyDeleteEwa,
ReplyDeleteLudze sie nadzieja, ze przy takiej matce tyrance jak ja im to posluszenstwo wrosnie w cebulki wlosow. Przynajmniej w stosunku do matki;) Jesli chodzi o reszte to nie zabraniam im samodzielnego myslenia i buntowania sie jak trzeba:)
LL
a sie mowi ze to w Polsce nauczyciele maja za duzo wolnego :))) I ze szkola lekcewazy potrzeby rodzicow. Normalnie wyglada jakby u nas bylo lepiej niz na zachodzie szok w trampkach:))
ReplyDelete